Czy zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby życie bez ropy naftowej? Czy jesteście w stanie wyobrazić sobie chociaż moment, w którym jej wydobycie nie będzie już mogło zaspokoić ludzkich potrzeb?

Peak Oil, to moment w czasie, w którym wydobycie ropy naftowej osiągnie maksimum i rozpocznie się nieodwracalny spadek jej wydobycia. Jako że ropa jest najintensywniej wykorzystywanym źródłem energii i głównym surowcem wykorzystywanym przy produkcji tworzyw sztucznych, toczy się debata kiedy ten moment nastąpi i jakie będzie miał skutki.

Istnieją dwie możliwe przyczyny osiągnięcia tego szczytu: geologiczne lub ekonomiczne, choć najprawdopodobniej będzie to połączenie obu.

Niektórzy mówią, że szczytowe zapotrzebowanie różni się od szczytowej podaży. Ale czy na pewno? Im wyższa cena tym producenci są bardziej skłonni dostarczyć nam ropę, a konsumenci mniej skłonni do jej zakupu. Więc zarówno szczytowe zapotrzebowania i szczytowa podaż zależy od ceny. Oczywiście także stan gospodarki ma znaczenie. Zarówno podaż i popyt szczytowy w rozwijającej się gospodarce byłby całkiem inny od tej w głębokiej recesji.

Więc kiedy nastąpi szczyt wydobycia, będzie to zarówno funkcją podaży jak i popytu. Ropa nie zniknie całkowicie, lecz gdy marginalna cena wzrośnie, szczyt będzie coraz bliżej. Właściwie, mógł już nastąpić.

Teoria szczytu wydobycia ropy naftowej mówi, że każdy ograniczony surowiec, w tym ropa naftowa, będzie miał początek, środek oraz koniec produkcji  i w pewnym momencie osiągnie maksymalny poziom wydobycia. Gdy około połowa ropy zostanie pozyskana, następuje szczyt produkcji. Z pewnymi wyjątkami, jest to prawdziwe dla pojedynczego szybu naftowego, terenu ze złożami ropy, całego regionu i przypuszczalnie świata. Powodów takiego stanu rzeczy jest wiele, lecz wystarczy powiedzieć, że ropa staje się coraz trudniejsza i droższa do wydobycia, gdy złoże zostało już wydobyte w ponad połowie.

W 1956 geolog M.King Hubbert, przewidział, że szczyt produkcji ropy w Stanach nastąpi w końcówce lat 1960. I rzeczywiście, w USA, produkcja ropy stale rosła do 1970, a następnie spadała, niezależnie od ceny rynkowej lub polepszających się technologii. Hubbert był pierwszą osobą, która stwierdziła, że wydobycie ropy naftowej można przedstawić jako krzywą w kształcie dzwonu. Po jego sukcesie w przewidzeniu szczytu, analiza ta stała się znana jako Hubbert’s Peak lub właśnie Peak Oil. Niezgodność pojawiła się dopiero w ostatnich latach, ze względu znaczący wzrost produkcji spowodowany rewolucją łupkową.

Produkcja ropy w USA
Produkcja ropy w USA

Niektórzy mówią, że od tego czasu zwolennicy teorii Peak Oil bardzo ucichli, a stało się to dzięki kreatywności i innowacyjności przemysłu wydobywczego.

Otóż jak mówi Art Berman, członek rady nadzorczej ASPO USA (Association for the Study of Peak Oil), zmiany spowodowane rewolucją łupkową nie zmieniają obaw związanych z rosnącym kosztem produkcji ropy i jego wpływu na gospodarkę. Berman stwierdza, że Peak Oil nie oznacza, że kończy się ropa, lecz że skończyła się tania ropa, na której oparta jest światowa gospodarka, a to jest poważnym problemem.

Teoria Peak Oil ma zatem zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Obecnie obserwujemy światową nadprodukcję, oraz idące z nią w parze niskie ceny, które z jednej strony są plusem dla przeciętnego obywatela tankującego w lokalnej stacji, a z drugiej zagrażają setkom tysięcy etatów na całym świecie, uderzając w firmy wydobywcze.

Zatem jeśli tania ropa się kończy, a takie wydają się być fakty, można się dla intelektualnej rozrywki zastanowić, jak wyglądałoby życie na ziemi bez czarnego złota?