Często się zdarza, że na kilka dni przed ogłoszeniem wyników kwartalnych cena akcji rośnie. Świetnym przykładem jest Amazon, którego cena w ostatnich dniach przed ogłoszeniem sprawozdania finansowego za drugi kwartał 2017 mocno wzrastała. W przypadku Tesli nie jest jednak tak kolorowo, i to mimo piątkowego wydarzenia prezentującego pierwsze 30 aut Modelu 3, które trafiły do nabywców. Słabość spółki przed kwartalnymi wynikami może zwiastować problemy.

Poniedziałkową sesję akcje Tesli zaczęły na plusie sięgającym niemal 1.5%. Była to zapewne siła rozpędu spowodowana powiewem piątkowego optymizmu. Dzień Tesla zakończyła jednak na -3.46%, a wahania intraday przekroczyły 5%.

Przyglądając się bliżej ubiegłotygodniowym wydarzeniom można stwierdzić, że jak to ujął Elon Musk, Tesla jest „in production hell”. Wielu analityków oczekuje dużych problemów z dostarczaniem nowych samochodów w odpowiedniej ilości, a dodatkowo spodziewa się paraliżu produkcji flagowego Modelu S oraz Modelu X, ze względu na prawdopodobne wykorzystanie tych samych linii produkcyjnych. Już wcześniej pojawiły się też głosy o opóźnieniach w produkcji baterii.

Dodatkowo kolejne kraje wycofują się z ulg podatkowych na auta elektryczne, co powoduje znaczne ograniczenie sprzedaży.

Już tylko te dwa czynniki – ograniczenie sprzedaży istniejących aut i problem z produkcją nowych powodują, że inwestorom powinna zaświecić się lampka ostrzegawcza.

Akcje Tesli są drogie i mimo korekty o około 15% od czerwcowego maksimum, wciąż mają duży potencjał spadku, znajdując się około +50% YTD. Coraz większa rzesza analityków ustala też cenę docelową na okolice 200 dolarów, czyli znacznie poniżej obecnych poziomów.

Czego spodziewa się rynek?

Patrząc na wycenę opcji po poniedziałkowej sesji, rynek spodziewa się ruchu 7% w górę lub w dół. Zestawiając te wartości ze spodziewanymi wynikami (strata w granicach 1.8-2 dolary na akcję), które są gorsze od konsensusu, wydaje się, że większe prawdopodobieństwo leży spadkach. Z tego typu spółkami należy jednak uważać, gdyż rynek często bywa nieracjonalny, co pokazuje droga do historycznych maksimów po słabych wynikach zanotowanych w pierwszym kwartale.

Zaczynamy mieć jednak wrażenie, że inwestorzy coraz mniej wierzą w twity CEO, a więcej uwagi zaczynają przykładać do finansów spółki, a te nie są najlepsze. Ciekawe, co stanie się szybciej: skończy się cierpliwość inwestorów, czy Tesla zacznie generować zysk?