Po kompromisie na temat ograniczenia wydobycia osiągniętym przez OPEC w listopadzie 2016 roku, ceny ropy naftowej na światowych parkietach zaczęły się podnosić i przekroczyły barierę 50 dolarów za baryłkę. Przez ostatnie trzy miesiące (12.2016-02.2017) cena WTI pozostawała w przedziale 50-55 dolarów, testując górne ograniczenie przy kilku okazjach, jak do tej pory bezskutecznie. Wg nas, o ile nie dojdzie do jakichś drastycznych posunięć w świecie polityki, ceny ropy mają dużą szansę ponownie spaść poniżej granicy 50 dolarów za baryłkę. Poniżej kilka słów wyjaśnienia.

Zapasy magazynowe

W ostatnich tygodniach mogliśmy obserwować znaczne przyrosty zapasów magazynowych w USA. Notowane poziomy są znacznie powyżej 5-letniej średniej z resztą nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w całej OECD (Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju).

IEA (International Energy Agency) szacuje, że na koniec pierwszego kwartału 2017 roku popyt na ropę powinien przewyższyć podaż. Problem w tym, że zanim naprawdę można będzie mówić o deficycie podaży, trzeba się uporać ze wspomnianą, olbrzymią ilością ropy przechowywaną w różnych zakątkach świata. W samym OECD trzeba zużyć 200-300 milionów baryłek zanim będzie można mówić o powrocie do wieloletniej średniej i cenie zmierzającej powyżej 60 czy 70 dolarów za baryłkę. IEA nie traktuje zalegającej ropy jako część podaży, a przynajmniej w pewnym stopniu tak właśnie powinno być.

Produkcja w OPEC

Założenia o deficycie podaży w kolejnych miesiącach są oparte na przypuszczeniu, że OPEC ograniczy produkcję i utrzyma postanowienie poza ustalone w listopadzie ramy czasowe. Do mediów przedostają się jednak informacje, że wcale nie jest to takie pewne. Jeśli nie będzie dyscypliny w kartelu, a z tym ostatnio bywało różnie, warunki brzegowe zmienią się o 180 stopni.

Produkcja w USA i Kanadzie

Kolejnym założeniem IEA jest stała produkcja poza OPEC, a przecież już można odnotować wzrost szybów wiertniczych w USA, które zaczęły rosnąć jak tylko cena ropy odbiła się od dna. Do tego EIA (US Energy Information Administration) szacuje wzrost produkcji do 9.3 miliona baryłek dziennie na koniec 2017 roku i niemal 10 milionów baryłek na koniec 2018 roku. Według amerykańskiej agencji ceny ropy w najbliższych dwóch latach nie powinny przekroczyć 60 dolarów za baryłkę.

Podsumowanie

Analizując stany magazynów w USA i OECD można stwierdzić, że są one wypełnione po brzegi. Światowej gospodarce (nawet w dobrej kondycji) powinno zająć co najmniej rok, by zredukować je do wieloletniej średniej. Kilkaset milionów baryłek zalegających w magazynach będzie zatem prawdopodobnie wywierać wystarczającą presję na cenach, by w najbliższym czasie za wysoko się nie podniosły. Do tego przy każdym mocniejszym ruchu w górę szyby wiertnicze w zagłębiach łupkowych wyrastają jak grzyby po deszczu, co również nie pomaga cenom. Jest zatem wielce prawdopodobne, że zanim będziemy testować 60 dolarów za baryłkę, najpierw zobaczymy 4 z przodu.