Ostatnio wiele mówi się o nadchodzącym krachu, czy też globalnym resecie. Określenia te dla większości z nas są jedynie synonimem bessy. W praktyce oznacza to, że rynki finansowe zaczną nurkować, gdy przewidywany scenariusz się zrealizuje.
Większość osób wie, że gdy panuje hossa, można zakupić akcje spółki po cenie X, i po jakimś czasie odsprzedać je po cenie X+dX. dX jest wówczas naszym zyskiem.
Gdy panuje bessa, nie mamy takiej możliwości, ponieważ ceny aktywów maleją. W takiej sytuacji, również jest możliwość pomnażania swoich pieniędzy, z tą różnicą, że używamy mechanizmu odwrotnego – tzw. „Short-owania” lub wykupując opcje na akcje.
Short-owanie
Nazwa jest pochodną angielskiego określenia short-sell, które oznacza, że wirtualnie pożyczamy od brokera akcje spółki, aby je natychmiast sprzedać (jest to odwrotność kupowania long w oczekiwaniu na wzrosty).
Załóżmy, że spodziewamy się iż akcje firmy ABC stracą na wartości i z obecnych 10zł będą kosztowały 8zł. Chcąc zarobić na oczekiwanym spadku, sprzedajemy 100 pożyczonych akcji i osiągamy w ten sposób 1000zł. Po jakimś czasie, gdy cena np. pożyczonego aktywa 8zł, odkupujemy na rynku 100 akcji, ale już po niższej cenie, aby oddać je brokerowi. W kieszeni zostawiamy zysk w postaci 200zł minus prowizje brokera (1000-800-prowizje).
Tego typu transakcje odbywają się zazwyczaj za pomocą tzw. CFDs – contract for difference, czyli kontraktów na różnice kursowe. CFD zazwyczaj działają na zasadzie dźwigni, czyli chcąc kupić akcje o wartości 10.000zł często wystarczy posiadać zaledwie 1000zł. Procentowa zawartość różni się w zależności od sytuacji spółki, której derywaty są nabywane i płynności rynkowej.
Z shortowaniem związane jest bardzo duże ryzyko, gdyż teoretycznie ryzyko straty jest nieograniczone (kurs akcji może rosnąć w nieskończoność), stąd niezwykle istotne jest używanie stop-loss’ów, które ograniczą potencjalną stratę.
CFD użyte w dobrym momencie (również w wersji long) może przynieść znaczne korzyści finansowe, gdyż możemy operować dużo większą ilością akcji. Trzeba jednak pamiętać, że gdy kurs akcji przesunie się w niezamierzonym kierunku, straty również mogą być dotkliwe.
Opcje
Inną metodą zarabiania (zarówno na wzroście jak i spadkach) są opcje na akcje. O tym zagadnieniu napiszemy więcej w dedykowanym artykule, a tutaj chcielibyśmy jedynie zilustrować, możliwość użycia opcji do gry na spadki. W takim celu należy nabyć opcję PUT.
Kupienie opcji PUT, daje możliwość, lecz co ważne nie nakazuje, sprzedania 100 akcji danej firmy za ustaloną cenę (tzw. strike price) od momentu zakupu aż do momenty wygaśnięcia opcji. Terminem zazwyczaj jest trzeci piątek wybranego miesiąca.
Gdy zbliża się termin wygaśnięcia opcji można opcje zrealizować, czyli sprzedać akcje po wcześniej ustalonej cenie, lub sprzedać samą opcję, której cena wzrośnie, jeśli akcje przesuną się w pożądanym przez nas kierunku.
Zaletą opcji jest niewątpliwie ograniczona możliwość straty. Zakupując opcje musimy oprócz prowizji zapłacić jedynie tzw. premium, czyli cenę, którą kupiec musi zapłacić z góry, aby w zapewnić sobie możliwość sprzedania akcji po wcześniej ustalonej cenie.
Np. kupując opcję PUT firmy ABC, nabywamy możliwość sprzedaży akcji tej firmy, płacąc 1zł za możliwość zrealizowania zakupu w trzeci piątek lutego. Płacimy zatem 100zł (100 akcji razy 1 zł) za możliwość obrotu aktywami wartymi 1000zł. Jest to tak jak w przypadku CFD użycie dźwigni. Zakupując opcje mamy jednak ten komfort, że gdy zamiast spadać, cena akcji wzrośnie, nie musimy martwić się o stop-loss ani nic innego. Po prostu tracimy premium plus prowizję brokera i nie dokonujemy transakcji – maksymalne potencjalne straty są więc znane od początku. W takiej sytuacji opcja wygasa, a my szukamy następnej okazji inwestycyjnej.
Ze względu na rodzaj dźwigni i bardzo dużą zmienność zalecamy ostrożność!