Bijąc się z myślami, w co zainwestować nasze oszczędności, często zaczynamy od analizy fundamentalnej. Jednym z najpopularniejszych wskaźników, często stosowanych w filtrach, jest wycena akcji w relacji do zysków (C/Z). Przy odpowiednich profitach, nawet nominalnie wysoka cena za akcję, nie będzie straszyła inwestorów, gdyż według standardowej metody wyceny, wszystko będzie w normie.

Co by się jednak stało, gdyby mianownik nagle uległ znacznemu pomniejszeniu?

Odpowiedź jest oczywiście prosta – popularna metoda wyceny wskazywałaby znaczne przewartościowanie. Może to być problem, gdyż jak mamy wybrać w co inwestować, jeśli jeden z pierwszych wskaźników poddanych filtracji, C/Z (ang. P/E), nie przejdzie testu?

Postawiony powyżej problem nie jest wcale taki abstrakcyjny. Popatrzmy na poniższy wykres przedstawiający zyski przedsiębiorstw.

Widać wyraźnie, że profity firm regularnie osiągają maksima w okresach dobrobytu, pikując w dół w czasach kryzysu. Ostatnie dane na wykresie pokazują, że jesteśmy na równi pochyłej, a od ostatniego szczytu dzielą nas już prawie 30%. Ciekawa jest regularność, z jaką zyski powracają do wieloletniej średniej co świetnie ujął legendarny Jeremy Grantham, nazywając wykres zysków „najczęściej powracającą do średniej serią danych w świecie finansów”.

Inna legenda światowych finansów, Warren Buffet, powiedział niegdyś następujące słowa:

„In my opinion, you have to be wildly optimistic to believe that corporate profits as a percent of GDP can, for any sustained period, hold much above 6%. One thing keeping the percentage down will be competition, which is alive and well. In addition, there’s a public-policy point: If corporate investors, in aggregate, are going to eat an ever-growing portion of the American economic pie, some other group will have to settle for a smaller portion. That would justifiably raise political problems—and in my view a major reslicing of the pie just isn’t going to happen.”

Co w wolnym tłumaczeniu oznacza:

„W mojej opinii trzeba być szalenie optymistycznym, aby wierzyć, że zyski korporacyjne jako procent PKB, mogą w dłuższym terminie utrzymywać się na poziomie przekraczającym 6%. Jednym z czynników hamującym wzrost marży jest konkurencja, która „żyje i ma się dobrze”. Dodatkowo, jeśli inwestorzy zagarnęliby większą część tortu dla siebie, inna grupa będzie musiała zadowolić się ochłapami, a to może spowodować społeczno-polityczne problemy. W mojej opinii znaczne odchyłki od normy (długoterminowe, bardzo wysokie zyski firm) po prostu nie nastąpią”.

W tym przypadku dane również nie napawają optymizmem. Wykres poniżej pokazuje, że znajdujemy się obecnie na poziomie 9%, co oznacza 50% przewyższenie założeń Buffeta.

Bardzo ciekawy będzie najbliższy kwartał, który pokaże, w którą stronę zmierzają zyski. Może się okazać, że przy obecnych kwotach, które musimy płacić za akcje, relacja ceny do zysku (C/Z) okaże się absurdalna. Historia już jednak pokazała, że takie rzeczy się zdarzają w czasach kryzysu gospodarczego, gdzie nawet gdy ceny akcji spadają, zyski lądują jeszcze niżej, a C/Z rynku przekracza 120. Trudno jest wtedy wybrać, w co inwestować nasze oszczędności, choć na szczęście rynki finansowe pozwalają na grę w obie strony.