Nadmiar gotówki w portfelu jest jak najbardziej przyjemnym uczuciem, lecz po jakimś czasie zaczyna pojawiać się pytanie: „W co zainwestować nadprogramowe środki?” Ostatnio pisaliśmy o różnicach pomiędzy inwestowaniem, a spekulacją. Dziś rozpatrzymy kolejną możliwość, którą jest lokowanie.
Lokowanie pieniędzy jest przez nas rozumiane jako sposób rozmnażania kapitału, z ograniczonym do minimum wysiłkiem mentalnym w postaci stresu. Dodatkowym czynnikiem jest bardzo długi horyzont czasowy.
Przyjrzyjmy się obu warunkom nieco bardziej szczegółowo:
- Minimalny wysiłek mentalny
Osoba decydująca się na lokowanie kapitału zdecydowanie nie zamierza codziennie śledzić wiadomości ze świata finansów i polityki. Jest to również osoba nastawiona na defensywne inwestycje. W takim przypadku wyeliminowanie fluktuacji jest niesamowicie istotną sprawą, gdyż pozwala na spokojny sen i pewność, że ulokowany kapitał nie zostanie stracony. Doskonałym przykładem są lokaty bankowe, które często nie mają długiego horyzontu czasowego, lecz dają pewny zwrot kapitału i niewielki, lecz z góry ustalony zysk. Pozwalają przy tym nie myśleć o zawirowaniach na światowych parkietach, czy w gabinetach politycznych. - Długa perspektywa czasowa
Drugim aspektem lokowania jest horyzont czasowy. Lokując kapitał nie liczymy na szybki zysk, gdyż wówczas jest to bardziej spekulacja, ponieważ potencjał znacznego wzrostu wartości zazwyczaj nie jest pozbawiony równie dużego ryzyka. Lokując liczymy na zachowanie wartości, lub jej niewielki wzrost, mając na myśli często pokolenia, aniżeli lata. Dobrym przykładem są dzieła sztuki lub numizmatyka. Kupując odpowiednią złotą monetę, najlepiej przy relatywnie niskich poziomach cenowych, nie tylko z dużym prawdopodobieństwem możemy liczyć na wzrost wartości samego kruszcu, lecz również wartości numizmatycznej, rozpatrując jednak horyzont czasowy jako 30-50 lat.
Choć nabywanie złotych monet, czy starych samochodów może mieć zarówno charakter inwestycyjny, czy nawet spekulacyjny, to właśnie bardzo długi horyzont czasowy pozwala na spełnienie pierwszego warunku i mentalne wyjście ponad tymczasowe fluktuacje cenowe.
Rozpatrując w co inwestować, na pewno poruszymy tematy związane z numizmatyką czy inwestowaniem w stare samochody. Dziś zajmiemy się jednak tematem lokat, które z racji dostępności, są popularnym sposobem powiększania kapitału.
Zacznijmy od przypomnienia, czym tak właściwie jest lokata bankowa. Lokata jest porozumieniem pomiędzy bankiem, a wpłacającym, na mocy którego bank zobowiązuje się, po upływie określonego terminu, wypłacić powierzone środki wraz z ustalonymi wcześniej odsetkami.
Dla lepszego zrozumienia zobrazujmy definicję przykładem.
Jak Kowalski posiadając 10 000 zł nadmiernej gotówki, zdecydował się ulokować pieniądze w banku ABC, na 3-miesięcznej lokacie oprocentowanej na 5% w skali roku. Kowalski poszedł do banku, wypełnił odpowiednie formalności i wpłacił wspomnianą kwotę. Po upływie 3 miesięcy, bank wypłacił panu Janowi ~101zł odsetek, uwzględniając podatek.
Upraszczając obliczenia: 10 000 x 0.05 / 4 * (1 – 0.19) = ~10 101 zł
(Dla zainteresowanych polecamy kalkulator zysków z lokat).
Niewielki, lecz pewny zysk, bez zmienności, bez potrzeby śledzenia wiadomości, a więc bez stresu, co oznacza, że kryteria przedstawione wyżej zostały spełnione.
Niestety, oprocentowanie 5% w skali roku jest obecnie rzadkością. Jeśli doliczymy do tego inflację, to okaże się, że realne zyski są minimalne. Minusem lokat jest również zamrożenie funduszy na okres trwania lokaty, co oznacza, że nie możemy z niego skorzystać. Zawsze lepiej jest jednak kapitał powiększać, choćby w małym stopniu, niż zostawić go na inflacyjne pożarcie na zwykłym koncie, które może okazać się jeszcze większym „zjadaczem” oszczędności, jeśli koszty jego obsługi są wysokie.
Jakie mamy zatem alternatywy dla lokat bankowych?
Rozpatrując bezpieczne lokowanie – niewiele. Istnieją lokaty walutowe oraz konta oszczędnościowe zarówno w rodzimej, jak i w obcej walucie. Plusem kont oszczędnościowych jest dyspozycyjność kapitału, minusem zaś niskie oprocentowanie.
W przypadku zarówno kont, jak i lokat walutowych musimy zmierzyć się z ryzykiem kursowym, które może przynieść zarówno bardzo wysokie stopy zwrotu, jak i doprowadzić do znacznej straty wartości w stosunku do rodzimej waluty. Nie spełniamy wówczas głównego warunku lokowania, które mówi o minimalnym wysiłku mentalnym.
Aby lepiej zobrazować potencjalne ryzyko, załóżmy, że na lokatę w euro, przelewamy 22 stycznia 2016 roku 10 000zł, czyli po ówczesnym kursie (4.49) około 2227euro.
Po 3 miesiącach, co jest typowym okresem trwania lokaty, wypłacamy środki i otrzymujemy ~9555zł (nie licząc oprocentowania lokaty), gdyż obecny kurs to jedynie 4.29. Straciliśmy więc 445zł na samym ryzyku kursowym, co jest równowartością 4.6% w okresie 3 miesięcy. Oprocentowanie takiej lokaty to nie więcej niż 1.0% w skali roku, zatem nie jest w stanie pokryć strat spowodowanych wahaniami kursu złotówki w relacji do euro.
Rozpatrując ryzyko warto wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. Od stycznia weszły w życie zasady bail-in, które nie dają już gwarancji bezpieczeństwa kapitału powyżej 100 000 euro, oraz niosą se sobą szereg innych komplikacji. Warto o tym wiedzieć rozważając ulokowanie znacznej sumy w banku.
Zastanawiając się zatem w co inwestować bezpiecznie, a więc lokować pieniądze, najważniejszym czynnikiem powinien być aspekt mentalny, gdyż tylko wówczas naprawdę możemy mówić o lokowaniu. Warto więc zwracać uwagę na produkty, które choć nazwane lokatami nie spełniają tego kryterium.