Stany Zjednoczone nie są jeszcze samowystarczalne pod względem podaży ropy naftowej na rynek, niemniej jednak mimo wypełnionych po brzegi magazynach wciąż importują rekordowe ilości surowca. Wielu zadaje sobie pytanie: „Dlaczego tak się dzieje?”.

Skąd USA importują ropę?

Oczywiście, by zapewnić bezpieczeństwo energetyczne import ropy jest konieczny. Ciekawy jest jednak kierunek, z którego czarne złoto dociera do USA. Otóż w ostatnich latach, a szczególnie w ostatnich miesiącach coraz większy napływ surowca można obserwować z Kanady. Według ostatniego raportu EIA jest to już ponad 3.5 miliona baryłek dziennie i znaczący wzrost w porównaniu z październikowym wynikiem na poziomie 2.9mln. Wzrosty można też obserwować w imporcie z Arabii Saudyjskiej, lecz nie są to w przeciwieństwie do Kanady rekordowe poziomy, a absolutna wartość importu jest ponad dwa razy mniejsza. Na dalszych miejscach składających się na całkowity import surowca do USA znajdują się m.in. Wenezuela, Meksyk, Irak i Kolumbia.

Dlaczego USA importują tak dużo ropy z właśnie z tych krajów?

Otóż odpowiedź na to pytanie leży nie gdzie indziej jak w USA. Tamtejsze rafinerie przystosowane są do przerabiania ropy o wartości APIg w okolicach 31 stopni. 70% amerykańskiej ropy ma APIg > 30 st., a 80% ma APIg > 35 st. Stąd ciężka, kanadyjska ropa, która ma APIg na poziomie 22 st. idealnie pasuje do zmieszania z lekką domieszką wydobywaną lokalnie. Podobnie jest z ropą saudyjską, wenezuelską, czy meksykańską.

Podział amerykańskiej ropy ze względu na API Gravity
Podział amerykańskiej ropy ze względu na API Gravity

Za coraz większym importem z Kanady przemawia również położenie geograficzne i stabilność polityczna. Co więcej, kanadyjskie złoża są bardzo zasobne, a w planach jest już budowa dodatkowego rurociągu, który do tej pory blokowany był przez administrację Obamy, lecz za Trumpa może się to zmienić.

Co dalej z produkcją i importem?

Ceny ropy mimo zapowiedzi państw OPEC dotyczących ograniczenia produkcji wciąż znajdują się poniżej $55 za baryłkę. Zanim rynek, który w najlepszej formie nie jest, przerobi potężne zapasy magazynowe, minie sporo czasu. Producenci nie mogą jednak zaprzestać wydobycia, bo ich firmy rozsypią się jak domek z kart. Przy produkcji na poziomie 9mln baryłek dziennie import ciężkiej ropy do zmieszania z lekką odmianą własnej produkcji jest w zasadzie konieczny. W takiej sytuacji wzrost cen surowca nie będzie prosty.

Czy Arabia Saudyjska walczy z „łupkami”?

Ciekawym tematem, który od czasu do czasu przewija się przez mediach jest rzekoma niechęć Arabii Saudyjskiej do amerykańskich producentów i walka z wysokimi cenami surowca w celu wyeliminowania konkurencji. Otóż ze statystyk można wyczytać, że ropa z łupków jest wręcz pozytywna dla Arabii Saudyjskiej i krajów OPEC, gdyż mogą oni więcej surowca eksportować do USA (udział ropy z OPEC w imporcie do Stanów Zjednoczonych wzrósł o ~10% od stycznia 2015).

Problemem dla OPEC może być jednak rosnące wydobycie w Kanadzie i potencjalne położenie rurociągu łączącego oba kraje Ameryki Północnej. To właśnie ciężka mieszanka z Kanady (która swoją drogą potrzebuje lżejszej domieszki z USA, by w ogóle móc być transportowana rurociągami) stanowi tutaj zagrożenie dla importu m.in. z Arabii Saudyjskiej.