Minął już ponad miesiąc odkąd Pokemon Go, mobilna gra polegająca na eksplorowaniu rzeczywistego świata w poszukiwaniu wirtualnych stworów, ujrzała światło dzienne. Właściwie to nie ma osoby, która nie słyszała by o rzeszach ludzi biegnących późnym wieczorem do parku w poszukiwaniu Vaporeona, lub chodzących po ulicach ze wzrokiem skupionym na ekranie smartfona. Jedno jest pewne, wraz z ukazaniem się tej gry nastąpił pewien przełom w interaktywnej rozrywce, ale to jest temat na oddzielną dyskusję. Dziś postaramy się odpowiedzieć na pytanie w co zainwestować, aby skorzystać na popularności Pikachu i spółki, oraz czy Nintendo – japoński producent gier, którego akcje poszybowały w górę tuż po premierze,  wciąż jest warty naszych oszczędności.

Nintendo, Apple, Google, Niantic.

Wczesny sukces Pokemon Go sprawił, że akcje Nintendo eksplodowały w reakcji na ilość ściągnięć gry oraz nowych użytkowników. W ciągu kilku dni cena wzrosła o ponad 120%, notując, co widać na wykresie poniżej, kilka fantastycznych sesji.

Cena akcji Nintendo (zaznaczenie od premiery Pokemon Go)
Cena akcji Nintendo (zaznaczenie od premiery Pokemon Go)

Trend ten szybko się jednak odwrócił, a cena akcji w kolejnych dniach spadła o ponad 30% i wokół tego poziomu oscyluje obecnie.  Oczywiście ponad 50% wzrost w tak krótkim czasie to świetny wynik, ale należy się też zastanowić, dlaczego inwestorzy mimo sukcesów gry w kolejnych krajach, odwrócili się od Nintendo.

Otóż Pokemon Go został stworzony przez Niantic, firmę zajmującą się wykorzystaniem geolokalizacji w interaktywnej rozrywce, która powstała jako startup wewnątrz Google. Wizerunek Pokemonów jest nadzorowany przez Pokemon Company, której zaledwie 32% jest własnością Nintendo. Niedawno, Nintendo wydało oświadczenie [pdf], w którym napisano, że przychody Pokemon Company będą miały na wyniki spółki ograniczony wpływ, oraz że przewidywania dotyczące gry są już ujęte w prognozie finansowej na kolejne miesiące (oryginalny fragment poniżej).

„This mobile game application is developed and distributed by Niantic, Inc. The Pokémon Company, which is an affiliated company of Nintendo Co., Ltd. (the “Company”), holds the ownership rights to Pokémon. The Pokémon Company is going to receive a licensing fee as well as compensation for collaboration in the development and operations of the application.

The Company owns 32% of the voting power of The Pokémon Company. The Pokémon Company is the Company’s affiliated company, accounted for by using the equity method. Because of this accounting scheme, the income reflected on the Company’s consolidated business results is limited.

Also, a peripheral device for use with the application, “Pokémon GO Plus,” which will be produced and distributed by the Company, is scheduled for release. All of the above are reflected in the financial forecast ending March 31, 2017 as set forth on April 27, 2016.”

Co więcej, analityk Macquarie Capital Securities David Gibson szacuje, że na każde 100 jednostek wydanych w Apple Store, 30 trafi do Apple, 30 do Niantic, 30 do Pokemon Company a zaledwie 10 do Nintendo. W przypadku Androida, Google Play również zabierze prowizję.

Wygląda zatem na to, że na samej grze więcej od Nintendo zarobią firmy pozwalające na pobranie gry przez swoją sieć dystrybucji.

Czy to oznacza, że cena akcji japońskiego producenta gier spadnie do wartości poprzedzających premierę Pokemonów?

Mimo iż kolejne wyniki sprzedaży konsol są coraz gorsze, a nowa gra tylko w kilkunastu procentach przyczyni się do poprawy sytuacji firmy, przyszłość Nintendo wcale nie musi być przedstawiana w szarych barwach. Przed Igrzyskami Olimpijskimi 2020 w Tokio, Nintendo planuje otworzyć NintendoLand, park rozrywki oparty na postaciach z gier, a takich w kolekcji Japończyków jest całe mnóstwo. Warto również wspomnieć o Animal Crossing i Fire Emblem – grach, które mają ukazać się w przyszłym roku, a do których Nintendo ma większe prawa niż do Pokemonów. Bazując jednak na samej tylko grze o kolorowych potworkach, należy być ostrożnym, chyba że wpływy z zakupów dokonywanych w grze będą tak duże, że przebiją najśmielsze oczekiwania wszystkich zainteresowanych.

AT&T, T-Mobile i inne telekomy.

Należy pamiętać, że aby grać w Pokemony należy się przemieszczać oraz mieć dostęp do internetu, a co za tym idzie wyjść poza zasięg sieci Wi-Fi. W takiej sytuacji, zużycie danych komórkowych będzie bardzo wysokie, a więc nastąpi konieczność ulepszenia abonamentu lub dokupienia pakietu internetowego. A jeśli gracze dadzą się ponieść fantazji rozszerzonej rzeczywistości przebywając za granicą, firmy telekomunikacyjne będą zacierały ręce.

Bango Plc.

Jedną z najrzadziej wspominanych firm, która z pewnością zyska na Pokemon Go jest Bango Plc. Ta niewielka firma obsługuje mobilne płatności m.in. na platformach Google Play, Amazon czy Windows Phone Store. Pokemony są darmową grą, lecz aby ulepszać swoich pupili i zwiększać arsenał przydatnych narzędzi, możliwe są zakupy dokonywane poprzez aplikację. Nabywać można już $0.99 co sprawia, że na drobne szaleństwo stać praktycznie wszystkich. Od każdej takiej transakcji Bango pobiera prowizję, zatem nic dziwnego, że w reakcji na sukces gry również akcje tej firmy ruszyły do góry.

Wzrost kursu akcji Bango Plc po premierze Pokemon GO
Wzrost kursu akcji Bango Plc po premierze Pokemon GO

Bango przeanalizowało wpływ Pokemon Go na rynek gier i nie wykryto znacznego zmniejszenia przychodów, ani dla 3 najbardziej popularnych jak do tej pory gier, ani dla całości rynku.

Wpływ Pokemon Go na rynek mobilne zakupy w porównaniu do najpopularniejszych gier
Wpływ Pokemon Go na rynek mobilne zakupy w porównaniu do najpopularniejszych gier (źródło: blog.bango.com)

Pokemon Go dodał po prostu dużo nowej wartości.

Podsumowanie

Pojawienie się Pokemon Go i jego wpływ na dotychczasową rozrywkę jest wydarzeniem samym w sobie. Z inwestycyjnego punktu widzenia warto jednak spojrzeć nieco głębiej niż pierwsze skojarzenia, gdyż decyzji w co zainwestować nie powinno się podejmować pochopnie. Ciekawymi możliwościami są giganci internetowi, którzy potrafią zarabiać samą pozycją na rynku, lecz dla niech wpływ z gry może być relatywnie niewielki. Również interesujące są telekomy, które w kolejnym kwartale mogą znacząco podnieść zyski ze sprzedaży pakietów danych. Nie należy również zapominać o tych najmniejszych jak Bango Plc. To często takie rodzynki okazują się najlepszą inwestycją.

Oczywiście trzeba też pamiętać o Nintendo, na którym spekulacyjnie można było zarobić krocie w krótkim czasie, pod warunkiem, że nie weszło się do gry zbyt późno, bo za to można było słono zapłacić. Czy japoński producent okaże się dobrą inwestycją długoterminową? Możliwe, ze względu na planowane wypuszczenie na rynek kolejnych gier, do których firma ma większe prawa niż do Pokemonów, oraz potencjalne wybudowanie parku rozrywki w Tokio. Z drugiej strony mamy jednak spadającą sprzedaż konsoli, co mogłoby zwiastować schyłek dotychczasowego modelu biznesowego. Dokładna analiza Nintendo to jednak temat na oddzielne rozważania.